Treść główna

Obłóczyny s. Teresy Benedykty od Krzyża (15 kwietnia 1934)

Sześć miesięcy po przekroczeniu bram klasztoru karmelitanek bosych w Kolonii, co miało miejsce dnia 14 października 1933 roku, i odbyciu postulatu, Edyta Stein uzyskuje zgodę władz zakonnych na rozpoczęcie nowicjatu. Uroczystość obłóczyn, która poprzedza ten etap formacji zostaje wyznaczona na 15 kwietnia 1934 roku, na niedzielę Dobrego Pasterza.

Rok wcześniej, dokładnie 30 kwietnia, kiedy w to samo święto uczestniczyła w nabożeństwie eucharystycznym w kościele pw. św. Ludgera w Monastyrze, Edyta otrzymała wewnętrzną pewność, że jej drogą jest Karmel.

Już pod koniec lutego 1934 roku Edyta wysyła rodzinie i przyjaciołom zaproszenia na uroczystość obłóczyn: herb Karmelu z wybranymi przez nią cytatami: „Pan światłem i zbawieniem moim: kogóż mam się lękać?” (Ps 27,1) oraz „Aby dojść do tego, by być wszystkim, nie chciej być czymś w niczym” (Św. Jan od Krzyża).


Obrazek z obłóczyn z własnoręczną dedykacją: „Na pamiątkę moich świętych obłóczyn dnia 15 IV 34”, podpisany nowym imieniem Teresa Benedykta od Krzyża i cywilnym imieniem i nazwiskiem w nawiasie. (fot. archiwum TES)

Na początku kwietnia Edyta odbywa rekolekcje w milczeniu, oddzielona od zgromadzenia w samotnej celi, a towarzyszy jej Droga na Górę Karmel św. Jana od Krzyża. Wcześniej dokonuje tłumaczenia z łaciny na język niemiecki całej ceremonii obłóczyn, aby zaproszeni goście mogli w niej w pełni uczestniczyć. Tekst wydano w formie zeszyciku, który został wydrukowany w wersji niemiecko-łacińskiej w Karmelu w Kolonii-Lindenthal. Podczas samej uroczystości, która odbyła się w kaplicy klasztornej o godzinie 9.00 rano, wszystkie teksty były mówione po łacinie.

„Mszę św. i przemowę miał o. Opat [Rafał Walzer]. Ubrany uroczyście w mitrę, z pastorałem w ręce, w asyście duchowieństwa poprowadził mnie w procesji do kościoła. Obłóczyn dokonał nasz dobry o. Prowincjał [Theodor Rauch]” (List z 3 maja 1934 r. do siostry Kaliksty Kopf).

W ceremonii uczestniczyło wielu przyjaciół Edyty z kręgu filozofów, jej dawne uczennice i nauczycielki ze Spiry i Monastyru oraz członkinie Stowarzyszenia kobiet katolickich. Nie było jednak nikogo z jej bliskiej rodziny. Otrzymała od nich kilka listów, a siostra Róża podarowała jej jedwab do uszycia sukni ślubnej, którą przywdziewa na tę okazję postulantka.

Ponieważ z materiału miał być później wykonany ornat liturgiczny, tkanina została przycięta tylko tyle, na ile było to konieczne, resztę spięto szpilkami, co zupełnie nie przeszkadzało Edycie, gdyż radość z przyjęcia habitu przewyższała wszystko. Edyta uczestniczyła we mszy świętej w nawie wiernych. Poprosiwszy o miłosierdzie Boże, dar ubóstwa i życia we wspólnocie zakonnej, wyraziła nadzieję i wolę wytrwania aż do śmierci, zdając się na miłosierdzie Boże i modlitewne wsparcie sióstr, po czym ze świecą w ręku zbliżyła się do klauzury i przekroczyła ją z radością. Siostry ubrały Edith w brązowy długi habit przepasany skórzanym brązowym pasem z różańcem z lewej strony, a na habit założyły brązowy szkaplerz, potem biały welon i biały płaszcz i wspólnie odśpiewały psalm 133: „Oto jak dobrze i jak miło gdy bracia mieszkają razem”.


Postulantka uczestniczyła we mszy obłóczynowej w nawie wiernych z opuszczonym welonem i świecą w ręku. Z materiału uszyto potem biały ornat, który Jan Paweł II nosił w dniu beatyfikacji s. Teresy Benedykty od Krzyża w dniu 1 maja 1987 roku w Kolonii. (fot. archiwum TES).

Edyta otrzymała nowe imię – siostra Teresa Benedykta od Krzyża. Napisze później: „Muszę powiedzieć, że moje imię zakonne wniosłam już do postulatu. Otrzymałam dokładnie takie, o jakie prosiłam” (List z 9 grudnia 1938 do matki Petry Brüning).

– Teresa: na część św. Teresy od Jezusa, reformatorki Karmelu.

– Benedykta: na pamiątkę św. Benedykta. „On mnie niejako adoptował i udzielił schronienia w swoim zakonie, mimo że nigdy nie byłam nawet oblatką benedyktyńską, gdyż zawsze myślałam o Górze Karmel” (List z 23 lipca 1934 do matki Petry Brüning).

– od Krzyża: „Pod krzyżem zrozumiałam przeznaczenie ludu Bożego, które już wówczas zaczynało się zapowiadać. Uważałam, że ci, którzy rozumieją, iż to jest krzyż Chrystusowy, w imię reszty winni wziąć go na siebie” (List z 9 grudnia 1938 do matki Petry Brüning).


Na drzwiach swojej celi siostra Benedykta umieściła czarno-białą reprodukcję obrazu Hansa Memlinga z dewizą: „Niczego nie przedkładać nad miłość Chrystusa”, przypisywaną św. Benedyktowi i wezwanie „Św. Benedykcie – módl się za nami”
(fot. archiwum TES)

Niedługo po obłóczynach napisała do Romana Ingardena: „Dla Edith Stein zabrzmiało podzwonne. W jej miejsce narodziła się teraz siostra Teresia Benedicta a Cruce. Na użytek dnia powszedniego to jednak trochę przydługie, na co dzień nazywają ją więc siostrą Benedyktą. Nosi brązowy habit i biały welon nowicjuszki, przystępując zaś do uroczystej służby w chórze przywdziewa biały płaszcz. Z listem przesyła Panu obrazek, na którym zobaczy Pan jak wyglądała w dniu, gdy składała śluby. Do niego dołącza też inny, którego część słowna opowie Panu nieco o dziejach jej duszy” (List z 5 maja 1934 do Romana Ingardena).

Echa wydarzenia wybrzmiewają jeszcze w korespondencji z przyjaciółmi i rodziną przez najbliższy czas. „Od czterech tygodni piszę listy z podziękowaniami, i ciągle nie mogę skończyć” (List z 14 maja 1934 do Fritza Kaufmanna). Dziękując Ernie, swojej ukochanej siostrze i wspominając uroczystość pisze: „Nie da się wprost opisać, jak była piękna. Ciągle jeszcze otrzymujemy listy dziękczynne od gości – tak głęboko to przeżyli. […] Matka zaczerpnęła widocznie nowej nadziei, gdyż po wielu tygodniach milczenia – pisuje znowu; za każdym razem – mały atak. Zapewne tak samo mówi do Was, a Wy – musicie ukrywać to, co wiecie. Jest mi też smutno, kiedy widzę, jaki fałszywy obraz wytworzyła sobie – nie tylko o naszej wierze i życiu zakonnym – lecz także o moich motywach osobistych; nie mogę nic tu zmienić. Wiem przecież, że każde słowo byłoby daremne i niepotrzebnie by drażniło. […] co do adresu, to zapewne stopniowo przyzwyczaicie się do mego nowego imienia (Teresa Benedykta od Krzyża OCD [Teresia Benedicta a Cruce] – tzn. Ordinis Carmelitarum Discalteatarum – Zakonu Karmelitanek Bosych). Jeśli wolicie używać dawnego imienia, każdy dobrze zrozumie i nie poczyta tego za złe. Nie pogniewacie się też chyba, gdy się podpiszę tak, jak mnie nazywają moje współsiostry. W serdecznej miłości, wasza siostra Benedykta” (List z 4 maja 1934 do Erny Biberstein).

Jak bardzo zależało siostrze Teresie Benedykcie od Krzyża na tym, aby zwracano się do niej imieniem zakonnym, świadczą przytoczone poniżej fragmenty korespondencji z R. Ingardenem i R. Bruckbergerem: „Czy nie mógłby się Pan wreszcie przełamać i nazywać mnie 'Siostrą Benedyktą’, tak jak do tego obecnie przywykłam? Kiedy pisze Pan 'Panna Stein’, muszę się zastanawiać, co to właściwie znaczy” (Lato 1937, list do Romana Ingardena). Kiedy zaś Ojciec Bruckberger, dominikanin, poprosił ją o recenzję dla Revue thomiste zaznaczył: „Byłbym Siostrze także bardzo wdzięczny, gdyby Siostra mogła zadecydować, aby swoje recenzje podpisywać imieniem i nazwiskiem Edyta Stein. To nazwisko jest już znane i dla czytelników nie związanych z Kościołem bardziej właściwe niż zakonne imię Siostry” (List z 26 maja 1937 od Leopolda Raymonda Bruckbergera). Nie wiemy co odpowiedziała siostra Benedykta, ale recenzję podpisała „S. Teresia Benedicta a Cruce, o.c.d. (Edith Stein)”i.

Wagę, jaką przywiązywała do imienia zakonnego wyjaśniła już wcześniej w liście do Petry Brüning: „[…] najgłębszym sensem tytulacji jest jakieś szczególne osobiste powołanie do życia w duchu tej tajemnicy, którą tytulacja wyraża. Ponieważ wszystkie tajemnice się łączą, w każdej posiada się całą pełnię Bożą (List z 14 grudnia 1934)”. Odrzucając tytuły i imiona używane przed wstąpieniem do klasztoru, zamyka się pewien etap życia i kładzie kres wszelkim pokusom płynącym z chlubienia się pochodzeniem czy zasługami światowymi.

Po uroczystej ceremonii obłóczyn, siostra Benedykta (bo tak nazywały ją współsiostry), włączyła się w codzienne życie swojej wspólnoty zakonnej o czym sama pisze: „Z naszego chóru niestety nie widać krat. Gdy podchodzimy do drzwi spojrzenie pada najczęściej na ogromny krzyż wiszący nad kratą. Skoro Matka wyobraża sobie mnie w chórze – to proszę bez białego płaszcza (wkłada się go tylko do Komunii św. i na uroczyste oficjum I klasy), jedynie w starym, brązowym habicie, całkiem małą, klęczącą na podłodze. Takie są również moje rozmyślania, wcale nie wzniosłe i górnie uduchowione, najczęściej bardzo skromne, proste, jednak pełne wdzięczności, że to miejsce zostało mi darowane jako mój dom rodzinny na ziemi ( List z 17 października 1934 do matki Petry Brüning)”.

Wrocław 2021, w 87. rocznicę obłóczyn Edyty Stein

Maria Kromp-Kropiowska, Marek Zaleski

i Didier-Marie Golay, Edith Stein Devant Dieu pour tous, CERF, Paris 2009, s. 188. Użyty fragment tłumaczyła Maria Kromp-Kropiowska.


BIBLIOGRAFIA:

  1. Didier-Marie Golay, Edith Stein. Devant Dieu pour tous, CERF, Paris 2009.
  1. Edyta Stein, Autoportret z listów (1916-1933), tłum. I. Adamska A. Talarek, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2002.
  2. Edyta Stein, Autoportret z listów. Listy do Romana Ingardena, tłum.M. Klentak Zabłocka, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2002.
  3. Edyta Stein, Dzieje pewnej rodziny żydowskiej, tłum. I. Adamska, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1981.