Treść główna

WIERSZE KS. HENRYKA ROMANIKA: Na Rok św. Józefa 2020-2021

I. Rozmowy pobożne Cieśli z Nazaretu i Marii Józefowej w drodze do Betlejem

 (roku 2020 Narodzenia Pańskiego spisane – jakby szopka)

                                               Przyjaciołom w małżeństwach

Prolog: Psalm zaślubinowy (razem lub chórek)

Pobłogosław Ojcze dobry, Panie nieba i ziemi,

Coś rozjaśnił wszechświat swym uśmiechem.

Pobłogosław naszą miłość od pierwszego spotkania,

Od wiecznego wybrania edeńskiego.

Pobłogosław naszą wierność  i dom spokojny własny,

Płodność naszą i mądre dzieci wychowanie.

Ty sam, Boże Izraela i Ojcze narodów, nam zaśpiewaj:

Mazel tow, żyjcie pod szczęśliwa gwiazdą!

1. Nazaret

Trzeba nam będzie w drogę, kochana. Jeszcze tej zimy, jak najprędzej.

Jak to, w drogę, wszak kołyska dla Dzieciątka już gotowa i żywot mój do porodu dojrzały…

Czasy takie, że jak chcę zachować pracę, muszę płacić daninę obcemu. Ja muszę do Betlejem, a samej nie zostawię. Proszę, Mario, cierpliwości! Musimy do Judei.

Anioł coś mówił o królu Dawidzie i w księgach rabini czytają, że w mieścinie judzkiej Efrata na świat przyjdzie Mesjasz.

To nie tylko  proroctwa, lecz sprawy tego świata. Nasz niby-król Herod Arab zaprzedał duszę Rzymowi i dozwolił policzenia ludu, co Bożą jest własnością.

Mamona, mamona, a Dziecko potrzebuje domu. Toż to dni ostatnie, nie urodzę w polu, albo w obcej ziemi…

Tym bardziej, nie czekajmy, gołąbko ty moja. Osła mamy silnego. Dołączymy do przyjaciół, co idą do stolicy na jarmark chanukowy.

Dni krótkie, najkrótsze w całym roku; światła w ludziach mało; żeby chociaż gwiazda jakaś…

2. Galilea

Józefie, miły, pamiętasz zaręczyny w Kanie? Wesele nasze miało być tej zimy. Przyszedłbyś po mnie i ja z pannami poszłabym do twojego miasta…

Jakże nie pamiętać, wybranko ty moja? Jakże się nie dziwić snami i głosami? A wszystko miało być inaczej.

Goście roztańczeni i dar błogosławieństwa. Wino w obfitości i srebrne korony. Baldachim, pierścienie i suknia jedwabna…

Nie martw się, żono moja. Bóg sam poukładał. Nie zostawię cię, ani nie zdradzę. Dziecko będzie miało ojca, a ja ci dziękuję, że mi zaufałaś.

Dziękuję ci, kochany. Wiem, że nikt tego nie pojmie. Nawet matka, nawet siostra. Ja sama…

Miriam, moja pani, my sami nie ogarniamy całej tej przygody: tyle obietnic, tyle nadziei, a teraz? – wszystko w rękach Bożych.

Niechaj To, pod sercem, cieszy się pokojem. Chcę wydać Je na świat. Niech się go nie boi.

3. Kineret

Jakże piękne są brzegi na Morzem Galilejskim! Popłyniemy od Magdali na wschód, aż w stronę Gadary. Łatwiej ci będzie na falach niż w siodle wierzchowca.

Dzięki, przyjacielu. Jakże dobry jesteś dla nas. Choć ostatni grosz wydamy, a przed nami obce miasta.

Każdy krok lżejszy dla ciebie, przyjaciółko moja, to dar dla Maleństwa, które już się niepokoi. Nadchodzi wszak Jego godzina.

Zaśpiewajmy razem o pogodę, by fale nie szalały od zachodnich wiatrów. Poprośmy o gwiazdę na szczęśliwą drogę.

                Zajaśniej nam na niebie, nieszporna latarnio,

                Zapal się jasnością, lampo Pana świateł.

                Natchnij mocne żagle wiatrem pracowitym,

                Ponieś po głębinie do bezpiecznych brzegów.

                Aniele przewodniku, steruj mądrze nawą;

                Jak harfą i psałterzem sprowadź sen spokojny

                I obudź o poranku śpiewem chwał wysokich.

4. Jordan

Iluż to pielgrzymów, kupców i żołnierzy chodziło tym Królewskim Szlakiem? A teraz my tutaj: ni to w podróży poślubnej, ni w pątniczej sprawie.

Od Gór Libanu Jordan kryształowe strugi toczy, od Damaszku najbogatsi książęta z ofiarami idą w progi Pańskie.

Ty sama, Mario,  jesteś mi królową; bardziej niż Sabejka w pałacu Salomona, cenniejsza od córek faraona śniących o Dawidzie. Moja ty pieśni nad pieśniami!

Niech będzie „królewską” ta nasza wędrówka: wolni od majątku, w sumieniu pogodzeni, ufający Bogu.

Wszak do miasta idziemy, gdzie tron Boży w bramach Syjonu. I dalej jeszcze, do kolebki pierwszego Pomazańca w Izraelu.

Józefie, jak potrzeba, to i dalej: do Arabii, na Synaj, do Ziemi Egipskiej, aż na krańce ziemi. Twój wielki poprzednik, Józef syn Jakuba, przed nami stawiał tropy.

I tam gdzieś na plażach wolności, nad Morzem Czerwonym, tańczyła pierwsza Miriam, siostra Mojżeszowa.

Niech czuwa nad nami święta gołębica, jak ta w dniach potopu. Niechaj nam, bezdomnym w Ziemi Obiecanej, pokazuje gniazdo wybrane dla Dzieciątka.

Już niedługo skarb nasz ucieszy nas i niebo. Już pierś twoja, Miriam, mlekiem i miodem wezbrana…

5. Jerycho (Maria)

Jakże pachną jeszcze ogrody jerychońskie! To wszak pora, gdy pękają jabłka granatów i wino kipi w cysternach po jesiennych zbiorach.

Tyle dziś niepokoju w mieście, które pierwsze przyjęło Hebrajczyków. Dzielna Rahab, wbrew swoim, schroniła naszych braci.

Mówili o niej: „kobieta nierządna”, a stała się jedną z szanowanych matek naszego narodu. Jedni ją splamili, a inni wybrali.

Mury jerychońskie, twierdza pychy ludzkiej i trąby wyroków; to były kiedyś znaki w dniach Jozuego ben Nuna.

Przecież jego imię, ma nosić nasz Synek, Jeszua. O Bożym zbawieniu ma mówić Jego życie. O ratunku.

Będzie prawdziwym Immanuelem – jak zapisał Izajasz, czyli Bogiem z nami – człowiekiem co uwierzył ludziom.

Jerycho mądrych ślepców i biednych złodziei; Jerycho obmytych wodami świętej rzeki…

6. Morze soli (Józef)

Co za dziwna kraina, zanurzona jakby we wnętrzu ziemi? Ponad taflą cuchnącej wody nie zobaczysz ptaka, pod powierzchnią nie pluska żadna ryba. Robak tu nawet nie żyje.

Morze Śmierci, kraina grzechu. To tam gdzieś na południu słychać nazwy miast jak klątwy na aniołów, jak bluźnierstwa wbrew ludziom: Adma, Zohar i Ceboim, Sodoma i Gomora.

Straszne miejsca bez duszy żywej i bez gościnnego światła. Jak słup soli wryty w gorzką ziemię żona Lota pokazuje drogę.

Omijaj, omijaj te strony, gdzie zabrakło sprawiedliwych, gdy Abraham praojciec targował się z Wszechmocnym: „A może choć jeden…”

A przecież po drugiej stronie jest Moab, ojczyzna naszej matki Rut, co wybrała wierność i została w rodzinie wybranego.

Boże, błogosław naszym przysięgom i ożywiaj naszą miłość, gdy kusiciel będzie siał między nami siarkę i sól, by nie wzeszły kwiaty jak kiedyś w Edenie.

7. Judea

Mario, czy masz dość siły, by donieść Owoc twojego żywota? Mario moja, jak trzeba, zostaniemy u mnichów chasydejskich w Qumran albo w gospodzie Samarytanina…

Jeszcze dzień, Józefie, jeszcze dwa nawet i dojdziemy. Teraz krok po kroku, głęboko oddychając, pójdę za tobą, a ty nas prowadź.

To nasze pierwsze Dziecko, przedziwny i trudny dar z wysoka. Ponieśmy razem ten ciężar jak tylu małżonków przed nami.

Oni z miłości ciała, my wierni Dawcy Życia; szczęśliwi rodzice, nie poznawszy wspólnej nocy; oblubieńcy prawdziwi, choć nie kochankowie.

Tą drogą pójdzie kiedyś nasz Jezus z uczniami. Pójdzie w imię Pańskie, zaśpiewają Mu dzieci z matkami „hosanna”. Pójdzie pod górę, jak kiedyś Izaak – na szczyt w górach Moria.

Stada owiec jeszcze na pastwiskach, choć kraina pustynią o tej porze roku. Tu gdzieś pasł swe trzody mój ojciec Joachim i na łąkach judejskich tęsknił za swą ukochaną Anną…

… i przywitał ją w bramie świętym pocałunkiem, gdy poznał nowinę, że poczęłaś się w ich domu. Jakże dziękuję im za ciebie, moją Miriam, za Marię ukochaną.

8. Jeruzalem

Witaj, miasto pokoju! Raduj się, stolico Króla! – śpiewajmy psalmy wstępowania!

Boję się tego miasta, sprzedajnych kapłanów i władcy, co kryje się przed swym cieniem…

Nie bój się kamieni, bo ludzie są tu dobrzy. Różnymi językami potrafią chwalić Boga.

I tym samym bełkotem okłamują nawzajem i zaprzedają w niewolę brzęczącej Mamony.

Ale przecież tu uczy się praw świętych, ustala wyroki w sprawach świata, spisuję historię.

I tu stawiają krzyże bezbożnymi rękami i powielają kłamstwo zagłuszając proroków.

Mario umiłowana, nie mów tak o Córze Syjonu, bo nasz Jezus stąd zakróluje nad światem: Nazarejczyk Zbawca ludzi!

Józefie, dobry człowieku, nie uciszaj mnie, bo nie wierzę tej stolicy, co zgubiła arkę z tablicami. Niech ci Bóg oszczędzi koronacji Syna cieśli.

Idźmy szybko stąd, zanim się narodzi. Chodźmy do Betlejem, do miasta moich ojców.

Droga Górą Oliwną idzie przez Betanię, obok domu pokornego Łazarza, słuchającej Marii i obrotnej Marty.

A dalej przez dolinę Gehenny, tam gdzie judejskie dzieci spalają dla Molocha…

9. Grób Racheli

Matki Izraela u boku patriarchów w grocie świętej w Hebronie. To pierwszy był kiedyś skrawek Ziemi Obiecanej, gdzie na wieki zamieszkał lud wezwany słowem Jedynego.

Sara Abrahama, Rebeka Izaaka, Lea Jakubowa, wszystkie czczone jako córki Ewy: życiodajne i wierne. Tylko Rachel spoczywa tu sama, przy drodze: między stolicą Najwyższego i gniazdem Jessego.

„Jakimże lękiem napawa mnie to miejsce – powiedział kiedyś Jakub w Betel – a to nic, tylko dom Boży i brama niebieska.”

Zapłaczemy tu kiedyś z pramatką za dziećmi judejskimi, jak mówił Jeremiasz. Jeszcze gorzko za niewinnymi zapłaczemy.

Józefie, mężu mój, bóle przyszły na mnie i oddech położnicy stał się nazbyt ciężki.

Jeszcze trochę, Mario, jeszcze jedną godzinę. Już widać pierwsze światła w miasteczku, w Betlejem, w „domu chleba”.

Czy aby nas tam przyjmą? Czy przyjmą mego Synka? Boże, otwórz im serca; niech otworzą bramy!

10. Mury

Niech runą mury dokoła Betlejemu! Niech się rozstąpią płoty i zasieki wysokie w przedmieściach Jeruzalem!

Odpocznij, Mario moja, kwitnąca i niosąca owoc; oprzyj się na zwierzęciu, zaczekaj. Poszukam pomocy u mężczyzn, poproszę kobiety.

Idź, mężu zaradny, do córek Izmaela, co pamiętają wygnanie matki Hagar. Idź do nich i mów: w Imię Miłosiernego i Łaskawego, pokój wam, salam! Pomóżcie…

Pójdę do Rzymianek, Greczynek, Egipcjanek i nie ominę żadnej Żydówki; będę żebrał szczerze: moja Miriam potrzebuje waszej pomocy.

Nasze Dziecko pragnie narodzić się wolne i będzie wolnością obdarzać wszystkich ludzi.

Zawezwę aniołów z wysoka i niskości, przywołam duchy dobre ku wspomożeniu twojemu, matko przez Boga uświęcona, Mario najmilsza.

Niechaj się już stanie, co miało się stać dzisiaj. Niech będzie życie. Amen.

Niech żyje Bóg i Jego Dziecko, nasz Jezus. Amen. Amen.

                Epilog: Psalm  najmniejszy (chórek dzieci?)

Chwała niebu, pokój ziemi!

Niech się ludziom los odmieni.

Rodzi się Człowieczek nowy,

Wznieśmy w górę smętne głowy!

Powitajmy Zbawiciela,

Radosnego ‘Manuela:

Alleluja!

II. Tryptyk o Świętej Rodzinie

  1. Pieśń o Emmanuelu

Kiedy zmęczenie

Pytaniami bez odpowiedzi

I tęsknota za domem z Miriam

I wianuszkiem dziedziców królestwa

Zasłoniły mój dzień welonem psalmu

Oczy spojrzały w sen o weselnym baldachimie

A uszy usłyszały szept synogarlicy

Ukrytej w gnieździe skalnym

Aż serce zadrżało niespokojne

Wtedy pośród naszego tańca

Zjawił się głos o płonącym imieniu

I wezwał mnie do przebudzenia:

„Powstań Józefie i zatrzymaj się

I zobacz na niebo rozgwieżdżone

Tam wschodzi światło nad Izraelem

Tam zastępy gotowe do służby

Nadchodzi dzień Emmanuela”

Zapytałem zadziwiony

Imieniem znanym w świętych zwojach

Które Izajasz raz powiedział przed wiekami:

„Panie nad panami i królu narodów

Co znaczy twoje zwiastowanie

Nadejścia jutrzni Dawidowej

Kto będzie wodzem pokoleń Jakuba

Jak poznamy dom jego narodzin

I jak stanie się jego panowanie”

I za odpowiedź dostałem

Okno otwarte i powiew wiatru

I radosne trele słowików w ogrodzie

Podobne do tych z pieśni Salomona:

„Idź do Miriam twej wybranej

Z orszakiem jasnych dziewic

I przytul ją do serca i pociesz jako matkę

Tego co ma się narodzić i żyć jak człowiek

I dopowiedz co anioł przemilczał

Zaproś ją do domu i pobłogosław

Żydowskim pozdrowieniem

Mazel tow”

  1. Pieśń królewska

Idź przed siebie drogami ojczyzny judejskiej

Odszukaj miasto stare gdzie dom był Jessego

Idź do Efrata gdzie Dawid przyjął namaszczenie

I przymierze dwunastu pokoleń zawarto nad arką

Idź z pasterzami na zielone pola betlejemskie

Pomiń strażników ołtarza i tronu w Jeruzalem

Idź do rodaków nawet gdy za próg nie przyjmą

Nie bój się aniołów śpiewających hymny o nowym szalom

Idź za mędrcami ze stolic pogańskich

Oni pierwsi rozpoznają w Dziecku Boga

Idź dalej na południe do ziemi nad Nilem

To już nie dom niewoli ale schronienie przed bestią

Idź i nie ustawaj rok za rokiem czuwaj

Na znaki wyzwolenia pod nowym Pomazańcem

Idź do Galilei do miasta gdzie zakwitnie

I owocem dojrzeje szczep mesjański Zbawcy

  1. Pieśń syjońska

Dlaczegoś to uczynił Synu nasz jedyny

Zgubiony wśród pielgrzymów

Odkryty przewodnikiem

Dlaczegoś nas zostawił Synu nasz jedyny

Samotnych w tłumie swoich

Obcymi dla rodziny

Dlaczegoś odszedł bez słowa Synu nasz jedyny

Z pytaniami w oczach dziecka

Zamykając usta mędrcom

Dlaczegoś został w mieście Synu nasz jedyny

Gdzie świątynia pusta lecz nie skarbiec

A zwoje święte milczą dumnie

Dlaczegoś zamilkł szczerze Synu nasz jedyny

Gdy trzeba było opowiadać hagadę paschalną

I najmłodszy miał rozpocząć wieczerzę

Dlaczegoś wybrał szkołę Synu nasz jedyny

U kapłanów co nie błogosławią

I pisarzy znających tylko klątwy

Dlaczegoś odpowiedział Synu nasz jedyny

Na łzy matczyne i moje zatroskanie

Dojrzałym: Trzeba mi wrócić do Ojca

Dlaczegoś śpiewał w domu Synu nasz jedyny

Psalm dwudziesty drugi Eli Eli lamma

Od gorzkiego początku do Bożego Amen

III. Zamiast  kolędy

Nie było dla nich miejsca

Zima przyszła przed sezonem

Gazety za zimne na mróz

I na sto dwadzieścia trupów

Telefon z redakcji zamówienie

Na cztery dni świętowania

Ma być zwięźle i pogodnie

Poprawnie jak to na gwiazdkę

Siadam do pisania kolędy

Muzyka hiszpańska owoce

Adwentowa świeca wino

Myśli dobre i złe wspomnienia

Zamiast srebrzystych igiełek

Na jasełkowych świerkach

Sypie mi się chłodny popiół

Ogniska zgaszonego przed rokiem

Nie będzie ciepłej piosenki

Równej na dwadzieścia wersetów

Nie ułożę nowego hymnu

Pomilczę jak już bywało

Cantus pomeranus A. D. 2020

Nie ma dla nich domu

Obcymi są pośród swoich

Kto cieszy się dziś naprawdę

Dzieckiem w porę nie w porę

Bogaci tutejsi i biedni

Czekają na lepszą epokę

Władcy prowincji nie liczą się

Z opinią publiczną i proroctwami

Imperator w stolicy wzywa

Do cierpliwości dla kłopotów państwa

Mędrcy ze Wschodu odchodzą

Zabierając ze sobą tajemnicę

Pasterze nie wierzą gwiazdom

I strażnikom ksiąg świętych

Zwierzęta przeczuwają

Że skończy się to ofiarą

Las kłania się do ziemi

Przygnieciony białą lawiną

Świętej Rodzinie smutno

Na przednówku w Egipcie

Kolęda czysto polska

Bóg się rodzi moc truchleje

nie będzie nam hierarcha

z Rzymu nic dyktował

Anioł pasterzom mówił

czego tu ciemnoto szukacie

nikt was nie zapraszał

Bydlęta klękają ogłaszają

wyższe  rachunki tej zimy

dla istot udomowionych

Mędrcy świata monarchowie

ciemnoskórzy skośnoocy nie nasi

obcy w tej procesji

Maryja Panna i Józef stary

dziwią się gwiazdom Dawida

lśniącym sprejem na murach

Jezus malusieńki płacze

przed telewizorem uczy się

nieobecności w szopce narodowej

IV. Kwadratura betlejemska

  1. Herod

większość

nie zabrała głosu

opozycja dopiero się rodzi

nie dożyje nowej ery mojej

następcy tronu ratują się skutecznie

ucieczką poza krańce ziemi

nie będzie spotkania

i podziału władzy

przyjdzie czas

na wszystko

  • August

poeci już dawno

zwiastowali moje narodziny

na pewno chodziło im o mnie

w całym państwie spokojnie

Brytowie ukorzeni i Germanie

Partia i Judea liczą wiernie trybut

Egipt płynie morzem pszenicy

Kapitol widzę płonie ofiarami

ogłaszam zbawienie światu

ja ojciec ojczyzny pan

i bóg wasz

  • Kwiryniusz

monetaryzm

polega na przeliczaniu

talentów na srebrniki

imion na numery cyfry

wielkość mierzy się długami

w kantorze skarbnika Imperium

spotykają się w Damaszku

kupcy z Indii i z Aleksandrii

hiszpańscy żeglarze i negrzy

Aramejczyk z Galilei

przynosi pewny zysk

on jeden wie co moje

a co boskie

4. Jezus

syn cieśli

tak go będą nazywać

z powodu pochodzenia i stanu

złota perskich kapłanów i wonności

wystarczyło na okup despocie w Betlejem

strażnikom granicznym po drodze urzędnikom

ziemia nad Nilem już dawno zapomniała

dziesięć plag Mojżesza i noc baranka

maca paschalna Maryi smakuje

jak opłatek wigilijny albo hostia

Józef milczy jak zwykle

kocha  Dziecko bawi się

w ofiarowanie

  • Zamilknięcie Adwentowe

Ani jednej pieśni ani słowa w psalmie pierwszym

o Bożych planach dla zwykłego mężczyzny

pozostaje obudzić się przed świtem

i zapalić w piecu żarem przechowanym w popiele

a kiedy Miriam stanie przy kolebce

przygotowanej dla maleństwa

wyszepczę: nie bój się kochana

jestem z tobą jestem dla was