Mojej mamie Agnieszce, która w Koszalinie znalazła dom.
- Zamyślenie pod krzyżem
Krzyżu bolesny
rano Chrystusowa
przemów milczeniem
z głębi wszystkich grobów
przydomowych i rozproszonych
poza granicami rodzinnej pamięci
stój mocno wywyższony
uniżeniem pogardy i nieobecności
na rozstajach dróg ojczystych
rozpal się drogowskazem
we wszystkie strony wschodu i zachodu
płoń lampą białą i czerwoną
jakby strumieniem krwi i wody
z przebitego serca
w godzinie śmierci
naszego zwątpienia
i zmartwychwstawania
Z N A K
Zaproszenie do modlitwy za Ojczyznę – to istota zamysłu napisania tego modlitewnika. Odwiedziny koszalińskiego cmentarza, te dyskretne poza uroczystościami i te duszpasterskie podczas ceremonii pogrzebowych, prowadzą od głównej bramy do wielkiego krzyża otoczonego licznymi płytami i zielenią. Szczególnie Eucharystia sprawowana w dzień Wszystkich Świętych budzi zamyślenie nad znaczeniem tego znaku obecnego od ponad 25 lat przy rozstaju dróg starej części nekropolii. Kiedy od dwóch lat nie żyje już Zygmunt Wujek, główny współtwórca tego monumentu, rodzi się potrzeba rozmowy o historii Pomnika Męczeństwa Narodu Polskiego i o potrzebie mądrej opieki nad tym miejscem. Chcemy przy nim przystawać i przechodzić obok ze spokojnym sumieniem, w poczuciu odpowiedzialności za dzisiaj i za wczoraj naszej ziemskiej ojczyzny, bez nienawiści i pragnienia zemsty. Ten krzyż nie stoi przeciwko komuś, jest raczej naszą modlitwą o wolność, nie podarowaną przez ludzi, o taką, którą może dać tylko Boży Syn Wyzwoliciel.
Nasz Krzyż wykonany z elementów metalowych niemieckiego przedwojennego wagonu kolejowego jest tu swoistym drogowskazem, gdyż przywołuje ciężkie doświadczenia pokoleń Polaków, którzy przybyli na Pomorze po 1945 roku. Wygnania z różnych stron przedwojennej Polski i przygnania, zwane różnie w języku zmieniającej się władzy, prowadziły ostatecznie tych, którzy ocalili życie z piekła wojny, do nowego zadomowienia, do tysiącletniej, wielkiej, nowej, małej ojczyzny. Istotne dla wykonania takiego i postawienia tutaj krzyża były podpowiedzi ks. Jana Borzyszkowskiego, proboszcza katedry, i słowa biskupa seniora Ignacego Jeża, więźnia obozu koncentracyjnego Dachau, w godzinie odsłonięcia i pobłogosławienia pomnika 1 września 1995 r.
Jednocześnie chrześcijańska wymowa krzyża przywołuje życiodajną więź z Chrystusem Zbawicielem. Idąc za ewangelijnym proroctwem i z głębi ludzkiego doświadczenia duchowych zmagań z bezbożnym aparatem ucisku w Europie Wschodniej krzyż jest znakiem sprzeciwu (Jan Paweł II, temat rzymskich rekolekcji w 1976 r.) wobec wszystkich przeciwników wolnego człowieka wiernego Bogu. Przychodzący tu dla modlitwy i rozmowy chcę czuć się niejako u siebie w domu i nie przeżywać rozterki w sąsiedztwie zadbanego pomnika Armii Czerwonej, potężnego wieloelementowego monumentu w otoczeniu bogatej zieleni. Wygląda jakby dawniej i dzisiaj dziedzictwo postkomunistyczne w Koszalinie znajdowało się pod lepszą opieką lokalnej administracji niż znaki polskiego patriotyzmu.
Zapyta przechodzień: „A Chrystus na tym krzyżu, gdzie jest? – czy dopiero zawiśnie na nim, czy też już został pogrzebany ku zmartwychwstaniu?”. Potrzebne są te pytania, gdy przychodzimy tu z miasta – świata; dobre są te zamyślenia, kiedy wracamy z wędrówki pośród cmentarnych dróżek i zaznaczonych tysiącami podobnych znaków miejsc żałobnych.
Zechciejmy przywołać Jezusowe wyjaśnienie dla Tomasza Apostoła w Wieczerniku, gdy ten zapytał o drogę do domu Ojca: „Ja jestem Drogą, Prawdą, Życiem”. Dobrze będzie te słowa przypomnieć zanim wpatrzymy się w koszaliński krzyż Zygmunta Wujka. Pomoże nam w odczytywaniu sensu tego miejsca i znaku święty Wędrowiec w Koszalinie, z którym przekraczaliśmy progi naszej nowej polskiej wolności. Potrzeba rozejrzeć się trochę szerzej w mieście zanim powrócimy na cmentarz przy Gnieźnieńskiej. Zatrzymajmy się w pobliżu Jana Pawła II przy koszalińskiej katedrze, aby wspominać, porozmawiać, westchnąć serdecznie. Wszak on sam prosił nas, byśmy strzegli krzyż od tatrzańskiego Giewontu po brzegi Bałtyku.
PAPIEŻ PRZY POMNIKU OFIAR BOLSZEWIZMU
Zapiski te powstały dla tych, co przechodzą wzdłuż ulicy Zwycięstwa i mijają pospiesznie skromny pomnik przy katedrze. Coraz młodsi nie pamiętają treści i symboliki kamiennego znaku. Wiadomo, jakiś krzyż i jakieś nazwy. Ale kogo to dotyczy? Kogo obchodzi?
Powstał on w czasie przełomu politycznego w Polsce i sąsiednich krajach. Warto wyjaśnić dzisiejszym dzieciom i młodzieży co to jest. Potrzeba przywołać tę pierwszą próbę w Koszalinie na progu duchowego przebudzenia społeczeństwa. Zanim zaczął powstawać na cmentarzu wielki Memoriał Męczeństwa Narodu, krzyż przy katedrze stał się ważnym dla wielu ludzi darem Opatrzności.
I jeszcze słowo o „bolszewizmie”. Słowo stosowane nieraz wymiennie z komunizmem można wyjaśniać historycznymi informacjami o rewolucji październikowej w Rosji i początkach państwa sowieckiego. Dla nas jednak istotne są dwa wymiary ideologii i działań ludzi pod tym sztandarem: nienawiść do Chrystusa i nienawiść do narodu polskiego. I to wyraża nasz pomnik. Jeszcze w rodzinnej pamięci czasem powtarza się nazwę kraju i systemu: „Bolszewia”.
19.11.1989 – odsłonięcie
Warto pamiętać o prologu do ważnej rozmowy o Golgocie Wschodu, o monumencie postawionym w centrum Koszalina. Pośród przemian politycznych w Polsce znaleziono miejsce przy katedrze, by w kamieniu wykrzyczeć bolesną pamięć o krzywdzie doznanej od obcych i doświadczenie upokorzenia pokrzywdzonych przez swoich. Dzisiaj wydaje się to takie logiczne: Papież błogosławiący miasto i krzyż naznaczony geografią cierpienia, który w ostatnich latach gromadzi we wrześniu i w lutym dziedziców komunistycznej niewoli. Wtedy nie było to takie oczywiste, gdy inne pomniki w mieście honorowały Armię Czerwoną i jej polskich towarzyszy. Do dzisiaj to rozdarcie tożsamości utrudnia nam zwyczajne przeżywanie patriotyzmu opisywanego w biało – czerwonej księdze życia.
Po różańcu za świat
Św. Jan Paweł II o zmroku pierwszego dnia IV apostolskiej pielgrzymki w Polsce wyszedł z katedry po modlitwie różańcowej transmitowanej przez Radio Watykańskie na cały świat. Zanim wsiadł do papamobile poprowadzono go pod nowy jeszcze pomnik Zygmunta Wujka. Paweł Michalak, jeden z inicjatorów powstania tego pomnika, już opowiedział detalicznie historię powstania monumentu i okoliczności tamtego wieczoru. Nie zapisano jednak słów i westchnień Papieża; zdjęcia pokazują wzruszenie i wdzięczność. Cóż powiedzieć? – pozostaje modlitwa. Jego modlitwa.
Tamtego wieczoru, po powitaniu pośród burzy i pobłogosławieniu nowego seminarium, po deszczowej modlitwie w kapliczce na Górze Chełmskiej i na placu przy kościele Ducha Świętego, Papież zaprosił nas na pokorną modlitwę do katedry. Po niej podziękował za wierne budowanie nowej ojczyzny na Pomorzu i zaprosił do dalszego tworzenia społeczności kościelnej otwartej na rodzące się pokolenia.
Niechaj prolog i ostatni akapit medytacji „Myśląc Ojczyzna…” z 1974 r. pomogą nam spotkać się tutaj z Pielgrzymem – Poetą.
Ojczyzna – kiedy myślę – wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam,
mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym,
aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas:
z niej się wyłaniam… gdy myślę Ojczyzna – by zamknąć ją w sobie jak skarb.
Pytam wciąż, jak go pomnożyć, jak poszerzyć tę przestrzeń, którą wypełnia.
(…) Więc schodzimy ku tobie, ziemio, by poszerzyć cię we wszystkich ludziach – ziemio
naszych upadków i zwycięstw, która wznosisz się we wszystkich sercach tajemnicą paschalną.
– Ziemio, która nie przestajesz być cząstką naszego czasu.
Ucząc się nowej nadziei, idziemy poprzez ten czas ku ziemi nowej. I wznosimy ciebie,
ziemio dawna, jak owoc miłości pokoleń, która przerosła nienawiść.
„Eli lamma sabachtani”
Krzyż jak krzyż, powie ktoś. Do tego przy kościele, normalne.
Ten jednak kamienny i wyrósł z głębi zranionych serc, z głębi gorzkiego milczenia, wymuszonego przez nieprzyjaznych ludzi i ich zastraszonych współpracowników.
Krzyż jak tamten jerozolimski – polityczny i topograficzny. Tylko imiona zaznaczone nazwami miejsc cierpienia, umierania, rozproszenia prochów – inne.
Cierniowa korona, wykuta w spiżu, wieńczy dzieło rzeźbiarza. Mocno tkwi na głowie Mesjasza, który woła w niebo Psalmem Dawidowym 22: „Boże mój, czemuś mnie opuścił…”
Jak tamten z Golgoty, z wyroku okupanta i złowrogiego tłumu: „Na krzyż!”
Ale Ukrzyżowany rozpostarł ramiona szeroko na Wschód i Zachód, i woła jękliwie: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.”
Przygarnia do przebitego serca wszystkich krzyżowanych z Nim, w imię ochrzczonej Polski, w imię braterstwa ludów, w imię sprawiedliwych wśród narodów.
Jezus Nazareński, żydowski Król – Baranek, który gładzi grzech świata.
Drogowskazy – grobowskazy
Medaliony św. Maksymiliana Marii Kolbego, patrona diecezji i Matki Boskiej Katyńskiej jak słońce i księżyc po obu stronach krzyża. A poniżej epitafium, to znaczy memoriał:
„Mężczyznom, kobietom, dzieciom wywiezionym
do łagrów Północy, Dalekiego Wschodu, Kazachstanu
10.II.1940
zmarłym z głodu, zimna, prześladowań
zastrzelonym w masowych egzekucjach
żołnierzom poległym na polu chwały”
Po obu stronach wizerunku Ukrzyżowanego umieszczono litanię nazw geograficznych. To nie jakiś plan rodzinnej podróży, albo wspomnienia z pielgrzymki narodu. Daty pomagają w przypominaniu znaczenia encyklopedii zauralskiej krainy lodu, stolicy imperium, kopalni i obozów pracy, miejsc egzekucji i adresów docelowych wygnań. Kresowe metropolie, niegdyś polskie ranią naszą pamięć serdeczną; azjatyckie osady nic nie mówią uczniom bezdomnej szkoły. Trzeba nam powtarzać te słowa jak ziarna różańca w tajemnicach bolesnych.
„17.IX.1939
Sybir, Moskwa Łubianki, Kołyma, Workuta, Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk, Katyń, Archangielsk, Kotłas Tobolsk, Magadan, Bernauł, Kuropaty, Lwów, Wilno, Grodno, Makainzołota, Borowicze, Świerdłowsk”
Wszystkie to nazwy miejsc cierpienia? – oczywiście nie wszystkie. Ale to był 33 lat temu początek koszalińskiego czytania księgi pamięci…
Lamentacja za plecami
Kiedy odchodzisz już spod katedry, możesz rozpoznać jeszcze jeden znak zamierzony i dopowiedziany przez artystę rzeźbiarza Dariusza Bachura. Jakby zaproszenie do mądrego zatrzymania i modlitewnego westchnienia we wnętrzu wiekowej świątyni. Bolejąca kobieta (matka, małżonka, wdowa, …ojczyzna?) jakby odchodziła z Kalwarii w godzinę miłosierdzia. Zasłania twarz, bo nie chce dzielić bólu z przechodniami, jakby przerażona rozmiarem cierpienia. Podaje jeszcze rękę przytulaną przez młodego mężczyznę (Jan?), którym może być każdy zagubiony, opuszczony, bezdomny. Oto druga strona publicznego wspominania, którego nie ogarną mowy hierarchów, wojskowe apele poległych, deklaracje ludzi władzy. „Matko Bolesna, módl się za nami grzesznymi teraz…”
S Ł O W O P I E L G R Z Y M A
Pora przystanąć i rozejrzeć się, przekroczywszy główną bramę koszalińskiej nekropolii. Patrzeć, rozpoznawać znaki i pytać o ich znaczenie. Dobrze zacząć od prawie już nieczytelnego napisu na kamieniu pod krzyżem i odczytać słowa Papieża Jana Pawła II.
Pierwszy czerwca 1991 roku – po 30 latach – jest w Polsce i w Koszalinie ważnym dniem w historii naszego XX wieku. Przed upływem tysiąclecia Papież z Polski chciał odezwać się do swoich rodaków jak Ojciec i Pasterz. Pośród tętniących sporów o kształt naszych sumień i umysłów przemówił do nas z głębi dziedzictwa przymierza Boga ze swoim ludem. Przypomniał Prawo Dziesięciu Przykazań i Ewangelię Dobroci.
Konieczność powtarzania jego słów i przypominania napomnień rodzi się z naturalnej odpowiedzi na odchodzenie w niepamięć przesłania Apostoła, zacierania ważności jego testamentu. Niech nie dziwi się czytelnik, że tak długie fragmenty przytaczamy w pierwszej części tej książeczki. Publikacje dosłownych zapisów przemówień, homilii, medytacji Jana Pawła II w Koszalinie dla wierzących katolików będą pomocą w modlitwie, a dla wszystkich poszukujących prawdy mogą stać się podpowiedzią w poznawaniu źródeł.
Dosłowność Prawdy
Potrzeba ponownie odczytać, powtórzyć w całości powitanie Papieża na lotnisku w Zegrzu Pomorskim. Pierwsze słowa w wolnej Polsce. W wichurze i deszczu, na północnych kresach Polski, na ziemi darowanej Polakom do zamieszkania z Bogiem. Cały tekst warto poznać, aby pojąć dlaczego artysta umieścił fragment o „latach” i „głosie” na cokole ołtarzowym pod krzyżem. Gdy tylko wolno już było: krzyż, papież i stół na kołach, gdyż tu właśnie można już było gromadzić się na listopadową Eucharystię. O tym mówił Biskup Ignacy, gdy pomnik odsłaniano w 56 rocznicę wybuchu II wojny światowej.
Nasz przewodnik i nauczyciel otwiera przed nami księgę dziejów. Ten, który już jest w domu Ojca, odczytuje dla nas księgę pamięci. Tylko poznając prawdę o losach pokoleń przodków i ich pragnieniach, o pracy dla wolnego domu i o testamencie dla nas, którzy o ten dom mamy dbać dla tych, co dopiero się rodzą – przetrwamy. Szkoła Prawdy wymaga jeszcze innego światła, rozjaśnienia blaskiem z wysoka.
W słowach waszego powitania usłyszałem znowu głos mojej Ojczyzny. Jest to głos nowy. Daje on świadectwo Rzeczypospolitej suwerennego narodu i społeczeństwa. Przez wiele lat czekaliśmy na to, aby ten głos mógł zabrzmieć [słowa wyryte na ołtarzu] w całej swej autentyczności, aby stał się wyrazem historycznego urzeczywistnienia tego, co tak wiele kosztowało wysiłków i ofiar.
Pozwólcie, że odpowiadając na wasze słowa, złożę zarazem hołd tym wszystkim synom i córkom naszej Ojczyzny, którzy dla tej wielkiej sprawy nie szczędzili siebie. Trzeba by otworzyć wielką księgę dziejów, poczynając od pierwszego września 1939 roku, aby ich wszystkich tutaj przywołać. Księga pamięci, która się nie przedawnia. Zapis heroizmu. Dziedzictwo niezniszczalne. „Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga” (Mdr 3,1).
Apostoł z Rzymu nazywa po imieniu sens dziejących się spraw i zapowiada katechezę o Dekalogu i Ewangelii Miłosierdzia, którą rozpocznie tu w Koszalinie. Niechciana katecheza w Ojczyźnie Papieża, proroka odrzuconego we własnym domu. Wtedy i dzisiaj. Słowa i znaki przed trzydziestu laty, pytania i oskarżenia, i milczenie we łzach.
Już w czasie mojej ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny, przed czterema laty [1987] dane mi było nawiedzić Wybrzeże Bałtyku, w szczególności Szczecin i Gdańsk. Nawiedziny te pozostają wciąż w mojej pamięci. Dziś wracam do nich, gdyż stały się jak gdyby zapowiedzią doniosłych i przełomowych wydarzeń, jakie w ciągu czterech lat miały się dokonać nie tylko w Polsce, ale także wśród naszych sąsiadów w całej Europie Środkowej, a także na europejskim Wschodzie.
Wydarzenia te dokonały się, ale w jakimś wymiarze nadal się dokonują. Jest to olbrzymi proces i o wielorakim charakterze. Upadek totalitaryzmu. Przemiana systemów społeczno-politycznych i społeczno-ekonomicznych, w których centrum znajduje się każdy człowiek jako podmiot współstanowiący o wspólnym dobru w imię obiektywnych praw obywatelskiego współżycia.
Brat w Chrystusie, przyjaciel w Duchu, Ojciec Święty. Jak bardzo chciał nas wtedy przytulić do serca? Jak pragnął Bożego pokoju i odrodzenia duchowego wśród przemian zewnętrznych? Jednak widzi teraz, nieustannie w drodze przez pokolenia, potrzebę zapraszania Ducha Prawdy, do którego zawoła jeszcze na zakończenie koszalińskiej homilii: „Słowa Twoje, Panie, są prawdą. Uświęć nas w prawdzie” (J 17,17). Już wtedy przeczuwał naszą pokusę ucieczki w kremówkowe bajki i przygody na kajakach. Daleko poza prawdą, jakby Piłat znał już odpowiedź na swoje cyniczne pytanie. A za chwilę powtórzy się wyrok tłumu na ulicach: „Precz, precz! Na krzyż z Nim!”.
(…) Witam i pozdrawiam wszystkich rodaków, zamieszkujących moją ziemię ojczystą od Bałtyku do Karpat, od wschodu na zachód – wszystkich: każdą i każdego pozdrawiam chrześcijańskim pocałunkiem pokoju. Raduję się z tego wielkiego dobra, jakie się stało i wciąż się dokonuje w mojej Ojczyźnie. Serdecznym moim pragnieniem jest głosić pokój moim rodakom. Ten pokój, który umniejsza zwątpienie, przywraca zgodę i pobudza do miłości. Jest to ten pokój, który daje Chrystus – i który pragnę w imię Chrystusa przynieść przez moją pasterską posługę na ziemi ojczystej.
Wszystkich proszę, aby na szlaku tej mojej papieskiej pielgrzymki wspierali mnie swoją modlitwą. Niech wstawiennictwo Bogarodzicy i naszych świętych Patronów wyjedna nam światło i moc Ducha Prawdy. „Niech zstąpi Duch Twój!… I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi”. Tak modliłem się podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny na placu Zwycięstwa w Warszawie (2 czerwca 1979). Dziś powtarzam to wołanie u początku nowego okresu dziejów Polski: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi ziemię”. Niech odnowi! Bardzo potrzebuje odnowy ta ziemia: odnowy w mocy Ducha Prawdy, albowiem „Duch (sam) przychodzi z pomocą naszej słabości” (Rz 8,26).
B R A M A
Rok norwidowski w Polsce na 200-lecie narodzin wieszcza zachęca do przywrócenia autorytetu poezji – i to tej „górnolotnej” – w rozmowie o sprawach patriotycznych. Nie ukrywam, że kilkuletnie próby zwrócenia uwagi w Koszalinie na znaczenie i los Pomnika Męczeństwa Polaków, doprowadziły do doświadczenia bezradności i osamotnienia w środowisku. Nikt już prawie nie chce o tym rozmawiać. Monument na cmentarzu jest kłopotliwy praktycznie i jakby niechciany administracyjnie. Po 30 prawie latach nie jest jasne czyją jest własnością, jako całość i jego poszczególne elementy. Z tego wynika głęboka niemożliwość podejmowania rozmowy o tożsamości i odpowiedzialności. Posłużę się zatem tekstem Norwida, który oddaje emocje religijne i doświadczenie egzystencjalne. Krzyż może stać się drogowskazem.
„Krzyż i dziecko”
– Ojcze mój! Twa łódź
Wprost na most płynie –
Maszt uderzy! – Wróć!
Lub wszystko zginie.
Patrz! Jaki tam krzyż,
Krzyż niebezpieczny!
Maszt się niesie w-zwyż,
Most mu poprzeczny.
– Synku! Trwogi zbądź!
To znak – zbawienia;
Płyńmy! Bądź co bądź –
Patrz, jak? się zmienia!
Oto – wszerz i w-zwyż
Wszystko toż samo!
– Gdzież się podział krzyż?
– Stał nam się bramą!
Daj, Boże, aby stał się przejściem, otwarciem, zaproszeniem-powitaniem nasz krzyż. Znak wspólny, nie przeciwny komukolwiek. Szczególnie tym pod sąsiednim pomnikiem.
Niech będzie relikwią uzdrawiającą dla uratowanych i całunem pokornym dla bezdomnych, bezimiennych, ale nie bez-dusznych…
Chryste Panie, którego zdjęto z tego wywyższenia, przemów jeszcze raz głosem mędrca i świętego. Teraz, tego przedwiośnia; o tej wielkopostnej porze. Pierwszy św. Jan Paweł:
Z wielkim bólem mówił Norwid Polakom, że nie będą nigdy dobrymi patriotami, jeśli wpierw nie będą pracowali na swoje człowieczeństwo. Ład narodu przychodzi spoza narodu, ostatecznie jest on z Boga, i dlatego tym, którzy tak dalekosiężnie, bo kapłańsko, kochają swój naród, nie grozi nacjonalizm.
Po wtóre Cyprian Kamil po śmierci Mickiewicza (1856) w sławnym „Coś ty Atenom…”:
II.
Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,
Gdzie, kiedy, w jakim sensie i obliczu,
Bo grób twój jeszcze odemkną powtórnie,
Inaczej będą głosić twe zasługi
I łez, wylanych dziś, będą się wstydzić,
A lać ci będą łzy potęgi drugiej,
Ci, co człowiekiem nie mogli cię widzieć.
III.
Każdego z takich, jak ty, świat nie może,
Od razu przyjąć na spokojne łoże,
I nie przyjmował nigdy, jak wiek wiekiem.
Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,
Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem
Później… lub pierwej…
- Modlitwy i medytacje
Zaczniemy od słów Jana Pawła II na lotnisku w Zegrzu Pomorskim rankiem 2.06.1991 r. Syn oficera urodzony w roku zwycięstwa nad nawałą bolszewicką rozumie wartość i godność munduru polskiego żołnierza.
Trudno nie myśleć o przeszłości. Historia świadczy o tym, że Polacy byli zawsze narodem rycerskim. Nie szukali wojny, nie prowadzili na ogół wojen zaborczych, ale umieli bohatersko walczyć w obronie zagrożonej wolności i niepodległości. (…) Ostatnia, druga wojna światowa jest dalszym ciągiem tej żołnierskiej epopei, poczynając od września 1939 r., poprzez Narwik, Francję, Anglię – a z drugiej strony, obszarów Rosji oraz głębi Azji przez Bliski Wschód aż po Monte Cassino i poprzez ciężki bój o Wał Pomorski aż po udział w ostatecznym pokonaniu hitleryzmu. Równocześnie w kraju okupowanym z dwóch stron – wraz z całą strukturą podziemnego państwa – Armia Krajowa.
(…) W tym całym procesie dziejowym okres rozpoczynający się w 1945 roku coś zahamował. Trwała wprawdzie obowiązkowa służba wojskowa, młodzi Polacy wstępowali do armii, wybierając zawód żołnierski, ale wszystkiemu temu zabrakło zasadniczego odniesienia. Odniesieniem takim jest świadomość służby ojczyźnie: „oddanie sprawie ojczyzny”.
(…) Niech to pierwsze spotkanie z wojskiem: papieża Polaka z Wojskiem Polskim, pozostanie znakiem „nowego początku” w życiu społeczeństwa i narodu, którego jestem synem. A jako Polak wiem, co na przestrzeni dziejów, a także na przestrzeni mojego własnego życia zawdzięczam tym, którzy – w sposób często heroiczny – „uważali siebie za sługi bezpieczeństwa i wolności ojczyzny”.
Papież na zakończenie pielgrzymki w wolnej Polsce (8.06.1991) dopowiedział w Teatrze Wielkim w Warszawie słowa nawiązujące do koszalińskiego spotkania z wojskiem.
To jest takie zmartwychwstanie, wielkie zmartwychwstanie i wielkie zdumienie. Trudno się tu nie dziwić. Ja właściwie przez cały ten tydzień, przenosząc się z miejsca na miejsce (…) wciąż robię tego rodzaju odkrycia, ale największe, najbardziej rezurekcyjne odkrycie to było w Koszalinie!
(…) Zmartwychwstanie jest zasadą życia chrześcijańskiego, życia sakramentalnego. Chrystusowe zmartwychwstanie zaszczepione w nas. Natomiast to samo zmartwychwstanie przez Norwida zostało przetłumaczone na wymóg życia narodowego, powiedziałbym nawet społeczno-ekonomicznego. Jak być narodem zmartwychwstałym, to znaczy narodem, który żyje pełnią życia?
(…) Chcę powiedzieć, ze tego zmartwychwstania przetłumaczonego przez Norwida na wymóg życia narodowego, życzę Tobie Polsko, Ojczyzno moja, życzę Tobie!
Tryptyk lamentacyjny na przedwiośniu 2021
Nad rzekami Babilonu –
tam myśmy siedzieli i płakali,
kiedyśmy wspominali Syjon.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy.
Bo tam żądali od nas
pieśni ci, którzy nas uprowadzili,
pieśni radości ci, którzy nas uciskali:
„Zaśpiewajcie nam
jakąś z pieśni syjońskich!”
Jakże możemy śpiewać
Pieśń Pańską
w obcej krainie?
Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica!
Niech język mi przyschnie do podniebienia,
jeśli nie będę pamiętał o tobie,
jeśli nie postawię Jeruzalem
ponad największą moją radość.
Psalm 137,1-6
- Wyklęci (1 marca)
Nie podchodzić w pobliże krzyża!
Nie zbliżać się do skalnego podwyższenia!
Dzisiaj, gdy białoczerwone znaki powiewają daleko,
Tutaj te same barwy znaczą: ruina i trwoga!
Puściły lute lody i śnieg spłynął po zimowych śmieciach.
Ledwo sklejone kamienie rozpadają się w okruchy
Niepotrzebne nikomu jak bochen chleba czerstwy.
Brak jeszcze tabliczki: grób do likwidacji.
Kto wyklęty z grona swoich, kto przeklęty przemilczeniem?
Kto przeklinał, kto skazał na wieczne zapomnienie?
Synowie tej samej rodziny, dzieci jednej matki;
Rodacy bezgranicznie swoi, Polacy – pogrobowcy.
- Miejsce (4 marca)
Miasto zamieszkałe od wieków przez tutejszych:
Słowiańskich Pomorzan, germańskich przybyszów,
Żydów i Cyganów, i wszystkich wędrowców.
Miasto zajęte na przedwiośniu strasznej wojny,
Skazane wyrokami potęg na wygnania i przygnania;
Zdobyte, wyzwolone, odzyskane, opuszczone…
Miasto na północnych kresach nowej Polski,
Pośród pól i lasów czesanych morskim wiatrem.
Pobłogosławione modlitwą Kazimierza z Grodna.
- Wyrok (5 marca)
Kartka kancelaryjnego maszynopisu
Z autografami mocarzy-zbrodniarzy
Z dekretem szatańskim: unicestwić
Walczących o wolną Rzeczpospolitą
Dokument piekielnej nowiny
Do odczytania i zapamiętania
Bo wyjaśnia koszalińskie znaki
Pomnikowe sąsiedztwo i niezgodę
Na zwycięstwo wrogów Polski
Modlitwa za Polskę
Boże, jak trudno zebrać myśli, wypowiedzieć dobre słowa, w tym miejscu. Czy trzeba tu jeszcze cokolwiek wypowiadać? Po tylu obrzędach i przemowach pod sztandarami, chce się milczeć. Niech przemówi psalm pogrzebanych i spopielonych, niech zaśpiewają o Polsce.
Trudniej tu u nas niż pod Wawelem, inaczej niż w stolicy. Z woli Bożej zamieszkaliśmy w krainie nad Bałtykiem, między Wisłą i Odrą, i kolejne pokolenia rodzą się u siebie w domu, zapominając o innych Polskach, o dawnych mieszkańcach Pomorza, o repatriantach zza Buga i rodakach z Azji.
Modlitwa za Polskę rodzi się w głębi serca z pragnienia pokoju i wolności. Modlitwa osobista, rodzinna, kościelna. Dobrze, gdyby wypowiadana wobec przedstawicieli władzy nie była jakąś niechcianą inscenizacją, gwałtem na sumieniu niewierzących.
Modlitwa dumna i bez nienawiści uczy się dobrych słów od świętych i bohaterów. Ufam modlitwie zakorzenionej w Księdze nad Księgami, czerpię ze studni tętniącej strumieniami wody żywej. Moja Polska leży nad Jordanem, rośnie na wzgórzach Jeruzalem, w Rzymie jest u siebie w domu. Niech zaśpiewa Dawid Psalmem wstępowania 133!
Oto jak dobrze i jak miło, gdy bracia mieszkają razem;
jest to jak wyborny olejek na głowie, który spływa na brodę,
jak rosa Hermonu, która spada na górę Syjon:
bo tam udziela Pan błogosławieństwa, życia na wieki.
Znicz
Wystygły od dawna
zasłonięty chaszczami
kiedyś zapraszał do czuwania
do modlitwy do wspominania
pradawny znak ofiary zapokojnej
może jeszcze zapłonie
w dzień spotkania
z naszymi umarłymi
w noc sądu
Obcy i swoi
Ciągle ktoś powtarza słowo zrodzone z niepewności
o poniemieckich domach kościołach grobach drogach
jakbyśmy chcieli zagadać przeszłość przemilczeć dzisiaj
z pozbieranymi nagrobkami z lapidarną modlitwą
W Koszalinie pogrzebano sowieckich żołnierzy
pomiędzy dawnymi mieszkańcami Koeslina
dopiero po kilku pokoleniach wśród gęstej zieleni
przy betonowym sztandarze stanął wschodni krzyż
Nocą migotają ogniki ukrywanej bliskości
z wysoka są takie same jak nasze narodowe
jak mądra jest ziemia która przytula swoje dzieci
zanuci o zmierzchu kołysankę w języku aniołów
Powstańcy wielkopolscy
Dwudziesty wiek rozpoczął się zmaganiem o niepodległość.
Pomiędzy grobami znających smak wszystkich wojen
Pozbierali się zwycięscy Wielkopolanie
I na nutę poloneza kolędują Bogu co się rodzi
Jeszcze jeden cmentarny krzyż
Chryste Panie
krzyżowany codziennie
tysiące razy ostatecznie
na tej ziemi
podnoś nas
ku światłu Jeruzalem
prowadź do Galilei
nad Jamnem
Jezusie Nazareński
zmiłuj się nad każdym krzyżem
opuszczonym zapomnianym
i przygarnij w śmierci naszej
amen
Ziemia i groby
Zmrożona polarnym oddechem, wyschła na pustyniach Azji, porośnięta swojskimi lasami: ziemia naszych umarłych. Naznaczona imionami wspominanymi przez najstarszych i nieznana na lekcjach historii ojczystej. Zbyt długo geografia rodzinna była zakazana, wyklęta, jakby obca. Dopiero zapisana twardymi literami staje się szkołą uczącą życia. Właśnie uderza podziemny dzwon w Katyniu.
Piramida
Jeśli prawdą się okaże że nawet kamienie
ukradzione są z nagrobków na niechcianych cmentarzach
to rozmowa o odbudowie domu i umocnieniu krzyża
musi rozpocząć się od lamentacji pokutnej i popiołu
Spiżowe tarcze
Jedna po drugiej
kładziona u stóp
wysokiej Golgoty
przemawiają w niebo
bezsłownym apelem
o zdrowaśkę i cześć
tarcze jak karty
niedopowiedzianej
księgi żywota
Stół na kołach
Podróż zatrzymana w drodze
potrzebuje spotkania na posiłek
wiatyk komunię powszednią
i ucztę wszystkich świętych
sproszonych przez Baranka
Żołnierze
Najsławniejsze bitwy nie mają swych mauzoleów
najdzielniejsze armie nie stają do apelu poległych
niech stanie się pokój od Boga darowany
niech wstaną szkielety uskrzydlone niebem
Wygnańcy
Jak mierzyć
odległość od domu
w kilometrach wiorstach milach
jak opisać krajobrazy niewoli
jak policzyć umarłe pokolenia
za Wisłą Bugiem Niemnem Wołgą
bezgraniczna Syberia nad oceanami
nie potrzebuje strażników
jest jak wyrok
Sąsiedzi
Kto was nauczył nienawiści
Kto wmówił słowa klątwy
Kto dał siłę ramionom mordu
Kto zasłonił oczy sercom
Dzieci
Śpijcie maleńkie
urodzone dla niewoli
sierotki niewiniątka
niech wasz sen rozjaśni
poranek wiosenny
gdy Pasterz Baranek
zgromadzi swe jagnięta
na wielkie święto
odrodzenia
Urna wołyńska
Klepsydra napełniona piaskiem zebranym na bezimiennych grobach Wołynia. Jak testament Abrahama zapisany w gwiazdach i w krainie obiecanej późnemu potomstwu. Rzucona na rozrzucone prochy najbliższych. Brak słów, by zamknąć w pieśni tę żałobę.
Kamienne maki
Majowe łąki i wzgórza italskie
pachną zdradzoną nadzieją
powróćcie do ojczyzny
orły ukoronowane chwałą
Skrzydła wolności
Rozesłani przez wodzów
na wszystkie nieba świata
zwiastuni zwycięstwa tej ziemi
usłyszcie to podziękowanie
że nie zostawiliście ludzi
czekających na pomoc
niech wam Bóg da życie
wśród aniołów dobra
Epitafium dla zamordowanych kapłanów 1939-1989
W mauzoleum polskich męczenników jest miejsce na przypomnienie sług Chrystusa, którym odebrano życie dlatego, że byli Polakami i katolikami. Niech odezwie się różaniec z imionami świętych i błogosławionych, i zwyczajnych powołanych do orszaku Apokalipsy.
„Godzien jesteś wziąć księgę i jej pieczęcie otworzyć, bo zostałeś zabity i nabyłeś Bogu krwią twoją [ludzi] z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu, i uczyniłeś ich Bogu naszemu królestwem i kapłanami, a będą królować na ziemi. (Ap 5,9-10)
Psalm o solidarności
Jeden drugiego brzemiona noście
Jedni dla drugich nigdy przeciwko
Przyjmijcie dar Ducha
Otwórzcie się na Słowo
O Chrystusie przyjacielu
O Kościele domu ludzi
Niech ofiara Janka
Nie pójdzie na marne
Uczcie się solidarności
Jak trudnej drogi naprzód
Nie krążcie w kółko
Wokół beznadziei
Ludzie krzyża
Trwajcie razem
Litania koszalińskich cmentarzy
Pierwsze koszalińskie krzyże stanęły na Górze Chełmskiej w XIII wieku. Kaplica misyjna, pierwsza parafia, sanktuarium i cmentarz. A potem przez półtora wieku nad miastem widniał znak poświęcony pomorskim (pruskim) bohaterom walk przeciw armii Napoleona. Dzisiaj wspominamy krzyż błogosławieństwa apostolskiego Pielgrzyma. Módl się za nami, święty Janie Pawle.
Przy kościele klasztornym, którego nawa służy jako cerkiew prawosławna malutkiej wspólnocie, odsłonięto najstarsze groby w mieście. Kiedyś omadlały je mniszki cysterki, później luterscy mieszczanie, dzisiaj słowiańska liturgia. Wróć krzyżu święty, zrzucony przez pomorskie sztormy, na dom Boży ciągle otwarty dla wiernych.
W katedrze spoczywał od XV wieku biskup Henning i teraz biskup nasz Czesław. Od początku duchowni i świeccy szukali tu miejsca na czekanie zmartwychwstania. Dzisiaj poruszeni odsłoniętymi kosteczkami modlimy się pokornie: niech odpoczywają w pokoju.
Jamno nad jeziorem jest tak stare jak katedra. Przy odnowionym kościele spoczywają tamtejsi i przybysze, a za wsią jest jeszcze jedno „poletko Pana Boga”. Niedawno postawiono wielki głaz jako przypomnienie wszystkich grobów. Przyjdzie dzień, że aniołowie go stąd przetoczą.
Gertruda była patronką szpitala za murami miejskimi przed Bramą Wysoką. Grzebano tam zadżumionych, wykluczonych. Warto ich przypominać w roku pandemii. Św. Jakub przygarniał kiedyś miłosiernie pielgrzymów i bezdomnych. To samo z Mikołajem i Jerzym. Nie ma po nich śladu.
Z drugiej strony średniowiecznych murów, nad stawem młyńskim, spoczywają ci co – od XVIII i XIX wieku – pamiętają i Rosjan, Szwedów i Polaków. Kto o nich wspomni słowo? Kto odgarnie śmieci? Kto zapali światło…
Wielki Park wokół biblioteki był największym cmentarzem Koszalina po 1816 roku. Sławni, ważni, pobożni, bogaci i zwyczajni. Tylko stare drzewa korzeniami przytulają ich szkielety i szumią jak potrafią dumkę żałobną. Wśród zarośli ukryto nowy nagrobek w imię rodziny. Nawet książki nie zagadają nieporozumienia.
Rokosowo i Chełmoniewo były kiedyś podmiejskimi wioskami. Odprowadzały swoich zmarłych blisko domostw i ogrodów. Nowy kościół wspomina ich jak sąsiadów. Bezimienne wypominki.
Dzierżęcino i Lubiatowo od niedawna są w granicach miasta. Tamtejsze cmentarzyki uchowały się przed pazernymi przybyszami. Jak to miasto chce wychować nowe pokolenia obywateli? Ani krzyża, ni zdrowaśki…
Nad Dzierżęcinką ludzie Izraela zostali wśród nas na wieki, aż do przyjścia Mesjasza. Przy Orlej i Racławickiej cicho teraz jak „nad rzekami Babilonu”. Dziwnie dzisiaj w mieście nieobecnych cmentarzy. W ich języku nazywa się je „domem żywych”.
Miejska nekropolia otwierana wielkim krzyżem jak kluczem rośnie szybciej niż nowe osiedla. Jest nas tu coraz więcej i coraz dłuższe są aleje, ścieżki, psalmy pogrzebowe. Bogactwo rodzinnych nagrobków i administracyjna likwidacja zapomnianych onieśmielają o każdej porze roku. Tylko lapidarium przedwojennych zmarłych i krasnoarmiejcy ustawieni w szeregu dopominają się o pozdrowienie albo milczenie.
Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno.
Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął, z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo.
Ale teraz idę do Ciebie… (J 17,11-13)
DROGA KRZYŻOWA POD KOSZALIŃSKIM KRZYŻEM
Cóż mamy ci powiedzieć, dostojny Krzyżu Pański? Jak nam odpowiesz, Jezusie Nazareński, z wysokości ofiarnego tronu?
Pozwól zebrać myśli i wykrzesać słowa, Mistrzu modlitwy najtrudniejszej, Galilejczyku zwycięski.
Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste, boś przez krzyż Twój święty świat odkupić raczył.
- Zapowiedź ofiar w Wieczerniku
Wyszliśmy z komnaty paschalnej w głęboką noc Jerozolimy. Obmyci od stóp do głów, posileni ucztą wolności, umocnieniu słowem jednoczącym. Gotowi na ofiarę, ochotni do ucieczki…
- Modlitwa i krwawy pot Ogrójca
Nikt nie słyszał własnym sercem rozmowy Syna z Ojcem. Nikt nie widział kielicha podanego przez anioła. Nikt nie pocieszył w przerażeniu.
- Więzienie w pałacu Kajfasza i zdrada Piotra
Uwięziony i zdradzony w ogrodzie, opuszczony w podziemiach, samotny na dziedzińcu – Jezusie, Baranku, na rzeź w milczeniu prowadzony.
- Poniżenie przed trybunałem żydowskim
Oskarżenia, uderzenia, obelgi – oto początek męki z rąk odwracających się od Mesjasza.
- Biczowanie i koronowanie cierniem
Oto Człowiek zraniony grzechami sióstr i braci; oto Król ukoronowany z woli sługi-kata.
- Wyrok pod Ponckim Piłatem
Dłonie obmyte w poczuciu wykonanego zadania przez przyjaciela cesarza, w imię wyniosłości imperium, w nieświadomości rozumienia czym jest praworządność.
- Droga krzyżowa
Z twierdzy Antonia na wzgórze Czaszki za murami jest nawet dzisiaj kilka minut spokojnej drogi. Pielgrzymi – pokutnicy z wszystkich narodów pod słońcem idą dalej do siebie.
- Pomoc Szymona Cyrenejczyka
Libijski Żyd z synami włączył się w wydarzenia zbawienia świata. Taka zwyczajna praca: pomóc Wszechmogącemu.
- Chusta Weroniki
Prawdziwe oblicze pozostawione na tkaninie zdjętej z głowy. Mała Tereska, święta karmelitanka z Francji, odsłania zapatrzenie w prawdziwego Przyjaciela.
- Matka Jezusa i matki jerozolimskie
Nie płaczcie jak Ona, bolejąca w milczeniu. Nie płaczcie nad Nim. Pamiętajcie o swoich dzieciach.
- Krzyżowanie
Ogołocenie miało być upokorzeniem skazanego na śmierć nagiej Prawdy.
Gra w kości albo losowanie matczynej tuniki takie zabawne jak chciwość biedaków.
Gwoździe obdarzające wolnością umierania solidnie wykute przez Kowala szczęścia.
Ocet czyli zepsute wino podarowane z litości. Pogarda dla winnicy Pana.
Włócznia przebijająca serce stała się kluczem oceanu miłosierdzia.
- Testament
Matko, bracie, trwajcie razem w moje imię. Bądźcie Mi nową rodziną Boga.
- Modlitwa w godzinę śmierci
Eli lama… Boże mój, dlaczego?!
Tylko doczytanie do końca Psalmu 22 daje się w umieraniu.
- Nikodem i Józef składają Ciało w grobie
Ojcze, przebacz tamtym, co są odpowiedzialni z krzyż.
Pobłogosław sprawiedliwym w narodzie wybranym.
- Kobiety odkrywają zmartwychwstanie
Nie płaczcie, nie bójcie się pustego grobu, wierne aż do końca.
Nie lamentujcie w beznadziei przy koszalińskim krzyżu. To jest wasz krzyż.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek urodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku.
(J 16,20-22)
Stabat Mater dolorosa
Bądź pozdrowiona
teraz w godzinę śmierci
Synka Twojego ukrzyżowanego
Dziecka dla życia zrodzonego
Brata naszego jedynego
Jezusa Pana
Mario z Gologoty
Matko ze Skrzatusza
płacz z nami dobrym płaczem
wzdychaj bezsłowną modlitwą
Mario różańcowa
Matko domowa